Relacja z III ” May Blues Meeting Festival”

Udostępnij

W nocy z sobotę na niedzielę zakończyła się trzeci już edycja imprezy „May Blues Meeting Festival”. Mówiąc krótko (i nie tłumacząc): koźmińskiego festiwalu bluesowego, dziś znanego już w całej Polsce.
W tym roku część konkursowa miała – zdaniem niżej podpisanego – najwyższy poziom spośród wszystkich dotychczasowych edycji. Jury miało niezły orzech do zgryzienia… A trzeba nadmienić, że w jury zasiadali prawdziwi znawcy bluesa! Mianowicie: przewodniczył red. Ryszard Gloger (Radio „Merkury”, Poznań), a resztę składu stanowili: red. Andrzej Dąbrowski (Radio „Centrum”, Kalisz), red. Marek Kaczanowski (Radio „Fiat”, Częstochowa); red. Katarzyna „Kora” Rek (portal „Okolice Bluesa”); jeden z najlepszych gitarzystów polskich – Grzegorz Kapołka oraz Janusz Szmat (Polskie Stowarzyszenie Bluesowe, Stowarzyszenie „Las, Woda i Blues”).

Wymienieni powyżej sędziowie nie doszli do porozumienia co do wyboru najlepszej formacji przeglądu – poziom był wysoki i bardzo wyrównany. Dlatego postanowiono przyznać dwie pierwsze nagrody ex aequo. Podzieliły je pomiędzy siebie zespoły: Pokój Numer 3 (Bydgoszcz) i The Jammos (Szczecin). Również w przeglądzie gitarzystów tzw. leworęcznych podzielono pierwszą nagrodę pomiędzy dwóch muzyków – o tym niebawem.

Czyli, jak się rzekło, dopisali muzycy; dopisały też humory; dopisała gastronomia; dopisała nawet pogoda… ale nie dopisała koźmińska publiczność! Na widowni rozmawialiśmy z miłośnikami bluesa z Krotoszyna, Kalisza, Ostrowa, Katowic, Częstochowy, Wrocławia, Leszna… Najmniej było koźminian. Niestety.

Tymczasem na scenie można było (powtórzmy: za darmo!) posłuchać choćby takiej gwiazdy, jak formacja Kasa Chorych. To ikona polskiego bluesa; zespół działający od ponad 40 lat; w dodatku niebawem – sądząc po wypowiedziach muzyków – rozpadający się… A więc była okazja posłuchania tej grupy w jej ostatnim – być może – składzie.

Tu nasuwa się pytanie: jak można w małym mieście, w którym nie ma przecież dużego  wachlarza ofert kulturalnych (a już szerokiego to na pewno nie) dostać od władz samorządowych, od dyrektora Ośrodka Kultury oraz od „prywatnego” zapaleńca i sponsora, bluesowego maniaka, Leszka Sworowskiego, podstawiony pod nos talerz pełen apetycznej muzyki z górnej półki – i nawet nie sięgnąć po łyżkę?…

Jak można w słoneczny, majowy weekend nawet nie zajrzeć na darmową(!) imprezę, na której pojawiają się gwiazdy z najwyższej półki (jak choćby wspomniana Kasa Chorych, ikona i legenda polskiego bluesa)? Co robić, żeby zainteresować koźminian wartościową imprezą? I żeby pokazać im, że w małym mieście też można „kulturalnie” działać?

Do Koźmina Wlkp. zjechało z całej Polski bluesowe bractwo, bezbłędnie kojarzące już hasło „Koźmin, maj” (a więc aspekt promowania miasta został dopięty na ostatni guzik!). Natomiast sami koźminianie nie zainteresowali się imprezą w ogóle! Były tylko  pojedyncze osoby. I to – co warto podkreślić – nie po raz pierwszy tak się stało.

Chyba warto do tematu powrócić. Ale to tylko sugestia…

Maciej R.Hoffmann